sobota, 30 stycznia 2010

Pyzia świętuje

Dziś jest szczególny dzień w roku - urodzino-imieniny ;) Tak, tak, dobrze napisałam. Właśnie dziś mój mąż ma urodzinki a ja mam imieninki - czyż to nie jest znak, że jesteśmy sobie pisani :P

Z tej okazji postanowiłam sobie zrobić mały prezent:

 
No dobra, maleńki prezent ;) Zaledwie kilka oczek do zabawek a radość ogromna. Niestety, dostępne są tylko tutaj -  Świat Pasji, więc aby się opłacało trzeba kupić większą ilość. Kto wie, może na urodziny :P

Wcześniej pisałam o sfilcowanych skarpetkach. Nie mam niestety zdjęć "przed" ale mam zdjęcia "po".



 Nie wyglądają tak źle, ale nowa włóczka już zakupiona i niedługo powstaną kolejne grube skarpetki. Tym razem będę je trzymała jak najdalej od łazienki w ogóle, coby się w praniu nie zaplatały.

 
Wszystkich odwiedzających zapraszam dziś na kawę i ciasteczka :D 
A dla tych co sie osobiscie stawić nie mogą:


"Smocznego" ;)


piątek, 29 stycznia 2010

Pulpet i Okruszek czyli chomiki Pyzi

W ostatnim poście troszkę sie wygadałam i jak się okazało mogłam liczyć na wasze pocieszenie ;) Dziękuję bardzo. Pulpet chyba czuje sie lepiej, a i opuchlizna sie zmniejszyła. Tak mi sie wydaje przynajmniej... Ale może od początku opowiem historię naszych chomików ;)

Pewnego razy przechodząc koło sklepu zoologicznego w galerii handlowej mój mąż rzucił zdanie:
- A może kupimy sobie chomika?
Pomysł spodobał mi się bardzo, ale oczywiście nigdy nie kupuje się zwierzątka pod wpływem impulsu. Kolejny tydzień poświęciłam na szukanie informacji o tych gryzoniach aby dowiedzieć się jak najwięcej o opiece nad nimi. Zdecydowaliśmy się na chomiki dżungarskie  z kilku powodów - po pierwsze są niewielkie, po drugie można hodować po dwa w jednej klatce, a po trzecie są dosyć spokojne.Wiedzieliśmy, że kupno dwóch chomików jest ryzykowne ale mieliśmy nadzieję, ze jednak w dużej klatce przynajmniej będą miały swoje towarzystwo. Wybraliśmy największego i najmniejszego chomika z miotu i zadowoleni ruszyliśmy do domku. Na początku chomiki razem spały przytulone i nic nie wskazywało na to, żeby trzeba je było rozdzielić. Niestety po kilku tygodniach mniejszy z nich - Okruszek, zaczął atakować większego Pulpeta. Rozlewu krwi nie było, ale Pulpet strasznie piszczał. Trzeba było je rozdzielić... niestety... Mimo iż nie mają ze sobą kontaktu, po jakimś czasie zauważyłam iż Pulpet ma ranę w okolicach nosa. Myślałam, że może skaleczył sie łupinką słonecznika, ale po kliku dniach ranki juz nie było, ale zaczęła puchnąc mu warga. Poczekaliśmy kilka dni, mając nadzieję, że to nic takiego. Niestety wcale nie było lepiej. Zadzwoniliśmy na całodobowy numer weterynaryjny. Po opisaniu objawów usłyszeliśmy "A to pewnie nowotwór. Można przyjechać, wizyta 30-40 zł". Wystraszyliśmy się strasznie i szybko zabraliśmy chomika do naszego zaufanego weterynarza. On nas troszkę uspokoił, mówiąc, że infekcje bakteryjne oraz nowotwory wyglądają tutaj bardzo podobnie. Dostaliśmy lekarstwo - antybiotyk (Eurobioflox) po 1 kropelce 2xdziennie. Pulpet jest średnio-współpracujący przy podawaniu leku, ale jakoś sobie radzimy ;) Wg mojego męża opuchlizna maleje, ja muszę przyznać ze tego nie widzę... Oby tylko wszystko było oki ;)

Tak aktualnie wygląda Okruszek:



A tak wygląda Pulpet:

Widać tutaj jak spuchnięta jest warga. 

Zdjęcia są "zza krat" ponieważ ciężko pilnować chomika jednocześnie starając sie zrobić mu dobre zdjęcie :P

Ale się rozpisałam... No cóż, jak już pewnie zauważyliście ja jestem gaduła straszna... ;)


Komentarze:

Konwallia: Dzięki za miłe słowa. Staram sie myśleć pozytywnie, ale czasem mam dni, kiedy mam ochotę się schować w mysiej dziurze i popłakać choć trochę... Niby wiem, że "kiedyś" będzie lepiej, ale kiedy?? Podobno dobro powraca ze zdwojoną siłą, to ja poproszę taką odrobinkę teraz a na resztę poczekam :P

Anisa: nie wiem czemu komentarz usunęłaś, ale i tak dziękuję za słowa wsparcia.


art-glass-ak: Oj też tak kiedyś mówiłam, ale czasem to jest jakby przywoływanie tego gorszego, tak jak u mnie... Z dnia na dzień kolejne niebyt fajne informacje. Wszechświat nie rozumie ironii :P Dlatego teraz zawsze powtarzam "Jutro będzie lepiej" i myślę pozytywnie  to podobno lepiej działa ;) Skarpetki jakoś przeżyły i urazy nie trzymają :P Mąż ledwo je założył na stopy, ale powiedział, że nie odda i tak będzie używał. Nie wiem czy to po to aby mnie pocieszyć, czy aż tak mu w stopy zimno

filum_lanae: Cieszę się, że tu zaglądasz i że opisy się przydały. Jeśli chodzi o weterynarza, to mam zaufanego tutaj w Toruniu - Krawczyk Mirosław, dr nauk wet. Nie wiem czy jest on najlepszy jeśli chodzi o gryzonie, ale ufam mu, bo moje kotki leczył i ludzi do niego z poza Torunia przyjeżdżają, twierdząc ze tylko on potrafił ich zwierzaki wyleczyć. Dał antybiotyk i powiedział ze za 7 dni do kontroli. Jeśli nic sie nie zmieni to wtedy będziemy robić badanie histologiczne. Dziękuje bardzo za ofiarowaną pomoc!!

wtorek, 26 stycznia 2010

Wystarczy jedna kropla...

Konwalia na swoim blogu pisała że podobno 25 stycznia to najgorszy statystycznie dzień w roku. Czytając ten wpis wczoraj tylko potakująco pokiwałam głową, ale jak sie okazało nigdy nie jest tak źle żeby nie mogło być gorzej... Moja zła passa zaczęła się jeszcze w zeszłym roku, miałam chwile lepsze i gorsze ale jakoś się trzymałam. Brak pracy, jedna choroba, druga choroba, kolejne badania, brak diagnozy, brak kasy na badania, problemy rodzinne... Cały ten kram, aje ja sie trzymałam... Wczoraj z drżącym sercem słuchałam jednej z bardzo ważnych decyzji, która niestety okazała sie niezbyt dobrą wieścią. Wzięłam sie jednak w garść - jeszcze zostaje nam odwołanie, więc zawsze tli sie nadzieja. Pomyślałam że już przecież wystarczy, no co jeszcze może sie stać? Trzeba było siedzieć cicho... Dziś okazało się, że jeden z naszych kochanych chomików - Pulpet - ma podejrzenie nowotworu. Weterynarz co prawda powiedział, ze najpierw spróbujemy antybiotyku bo to moze byc tylko zapalenie bakteryjne, ale nalezy być przygotowanym na najgorsze... Wracając od weterynarza powtarzałam sobie, jak mantrę ze już moze byc tylko lepiej, już wszystko co złe mnie spotkało. Jednak komuś chyba podpadłam bo wyciągając pranie z pralki wypadły zamotane w spodniach... wełniane skarpetki. Oczywiście teraz juz sfilcowane wełniane skarpetki... I to była ta kropla przepełniająca czarę... Nie wytrzymałam juz tego wszystkiego i musiałam odreagować... na biednych, nikomu niewadzących skarpetkach. No i mężowi się dostało za nieoddzielenie ich od reszty prania... Głupota niby, ale jednak o ta jedna głupotę za dużo ostatnio...

Juz mi lepiej, wyrzuciłam to wszystko z siebie, ale powiedzcie mi proszę, czy kiedyś w końcu będzie lepiej?? Bo ja juz zaczynam tracić nadzieje...


Komentarze:

Zygfryd: Cieszę się, że tak mi się udało z prezentem trafić ;) Proszę swojego bloga jak najdłużej prowadzić bo to magiczne miejsce! Nie mogłoby go zabraknąć. Dziękuję za miłe słowa o moim blogu - cieszę, sie że komuś się podoba ;)

robaczek15: Pomysł wymianki mi się podoba, nawet bardzo. Tylko, że ja nie mam pojęcia jakie są zasady takowej. Odezwij sie do mnie na gg lub na maila to dogadamy szczegóły ;)

Konwallia: Oczywiście że nie mam za złe! Czuję się zaszczycona :D Jak pewnie już zauważyłaś, Twój blog też już podlinkowałam - czekam na dalsze scrapy :D

piątek, 22 stycznia 2010

Wyróżnienia od Anisy

Te oto wyróżnienia otrzymałam od Anisy, która zagląda na mojego bloga. Bardzo mi miło, że podobają Ci się moje zabawki :D


 Nie bardzo wiem kogo wyróżnić, bo jak widac w zakładkach troszkę blogów mam ;) Zdecyduje się tym razem wyróznić te 3 blogi:

Mao - jej prace są naprawdę piękne.

Koronek czar - za wspaniałe serwetki, az sie napatrzeć nie można na nie.

Wełniaczki - za wspaniałe misie szydełkowe. Oj chciałabym takiego kiedyś ;)

Robótkowo u mnie sporo się dzieje, ale na razie nie mogę pokazać rezultatów, bo regulamin wymianki tego zabrania. Niedługo jednak nadrobię wszystko ;)

czwartek, 21 stycznia 2010

Bloody Stupid Johnson dla mamy

Czapka dla mamy wreszcie skończona :D Ile ja się z nią namęczyłam! Ponieważ większość osób twierdziła iz czapa wychodzi gigantyczna, uznałam, ze cieńsze druty dobrze jej zrobią i nie trzeba dostosowywać wzoru. Okazało, się, że i owszem czapka jest mniejsza, ale przy okazji dużo za płytka ;( Postanowiłam spruć ściągacz i czapkę pogłębić. Niestety pruło się fatalnie... Ile ja się naklęłam... Udało się w końcu nabrać oczka i dziergać dalej. Na szczęście mama jest zadowolona z efektu i pod koniec zimy już jej w głowę ciepło ;) Zdjęcia jeszcze przed blokowaniem, potem padł aparat i zdjęć na właścicielce nie ma :/ Jak się uda to podczas kolejnej wizyty zrobię kilka ;)

Wzór: Bloody Stupid Johnson by Sarah Lilly
Włóczka: Oliwia (70g)
Druty: 3,5







Wzór polecam, lubiącym "coś innego", bo dzierga się całkiem przyjemnie. Teraz mnie czekają rękawiczki do kompletu, z tym samym motywem. To dopiero wyzwanie :D

Komentarze:

Wanda: Na pewno zrobię jeszcze nie jednego, ale teraz inne projekty mam na głowie. Niestety jedyne co na razie nasz mały gnom robi to podjudza nasze chomiki do hałasowania po nocach :P

Konwalia: Czapeczka to najfajniejsza część gnoma :D Nadaje mu cały charakter.

niedziela, 17 stycznia 2010

Teeny Tomte Gnom

Schemat na tego małego gnoma dostałam w prezencie świątecznym. Pewna bardzo miła osóbka, przeczytawszy jeden z moich postów na Ravelry, postanowiła zrobić mi taki nieoczekiwany prezent. Jest to jeden z najmilszych i najlepszych prezentów jakie kiedykolwiek dostałam!

Wzór: Jultomtar & Teeny Tomte by Alan Dart
Włóczka: Elian Klasik
Druty: 2,5







Zapewne będą kolejne jego wersje ;) Sporo osób dziergających zabawki wpadło w nałóg dziergania tych gnomów. Ja na razie poprzestanę na tym jednym, ale na pewno do wzoru wrócę!

Kometarze:

Pandora: Dzięki. Prawdopodobnie doczeka się kolegi (lub koleżanki ;) )

Konwalia: Niestety przyklejane oczka odpadają ;( Prawdopodobnie kotek znów dostanie szpilki zamiast oczu, dopóki nie znajdę innego rozwiązania.

Anisa: Mama rzeczywiście bardzo sie ucieszyła i postawiła kotka na telewizorze, żeby sie ogrzewał ;)

poniedziałek, 11 stycznia 2010

"Czekoladka" czyli kotek dla mojej mamy

Niedługo minie rok od śmierci Filemona, ale nadal trudno nam się pogodzić że już go nie ma. Niestety babcia nie pozwala przygarnąć żadnego następnego kota, więc w domu jest bardzo pusto. Moja mama, zamiast żywego zwierzaka, zbiera zatem koty drewniane i porcelanowe, oraz każde inne - im bardziej rzeczywiste tym lepiej ;) Pomyślałam, że taki prezent, na święta bardzo jej się spodoba.

Wzór: Persian Cat by Alan Dart
Włóczka: Sonia Normal
Druty: 2,5






Na tym zdjęciu, zamiast oczu ma wpięte szpilki. Oczka udało mi sie zakupić na ostatnią chwilę i nie zdążyłam juz zrobić zdjęcia. Swoja drogą w Polsce trudno dostępne są tzw. "bezpieczne oczka", które można przymocować od środka, dzięki czemu można taka zabawkę podarować dziecku. Jeśli ktoś zna namiary na internetową pasmanterię z takimi cudami to dajcie znać.

niedziela, 10 stycznia 2010

Nowy Rok - idą zmiany

Jak widać zmieniłam troszkę wygląd bloga. Na taki symetryczny layout miałam ochotę już dawno, ale  powiem szczerze, ze nie znalazłam żadnego który by mi pasował. Ten znalazłam już kilka tygodni temu, ale nie bardzo miałam czas go zmienić. Aktualnie w moim życiu jest troszkę zawirowań, więc od bloga odpoczęłam. Nie oznacza to wcale, że nie dziergam - wręcz przeciwnie. Niestety nie mam aparatu (znowu!) żeby zrobić zdjęcia. Mam nadzieję, ze szybko to nadrobię ;)

Dzięki za info ;) Mój monitor ma max rozdzielczość 1024x768 i u mnie jest wszystko ok. Nie mam nawet możliwości żeby sprawdzić w innych :/ Czy ten szablon jest ok?